Eksploracja Kanału Kłodnickiego

14-05-2005


Ekipa eksploratorów:

OczeQ, Adams, Budda, Kasia i Bartosz, Zibias

OczeQ, Adams, Budda, Kasia i Bartosz, Zibias


Tego dnia zmienna pogoda dawała się we znaki niemalże każdemu z nas. Nie było jednak tak źle, zważywszy, że czekała nas ciekawa podróż odkrywcza, która z czasem pozwoliła zapomnieć o meteorologicznych niedociągnięciach.

Pogoda dopisała

Punktem wypadowym wycieczki wzdłuż śladów po Kanale Kłodnickim była stara chłodnia niedaleko ul. Św. Katarzyny. Była to chłodnia Huty 1-Maja, tam też był port przeładunkowy oraz odnogi kanału prowadzące do Huty Gliwickiej. Obecnie po chłodni nie zostało za wiele, o ile pamiętam to dwa sypiące się niskie budynki. Nie ma także kominów, świetnie prezentujących się na starych widokówkach tej części kanału.

Chłodnie koło Huty

Po godzinie 16 przemieściliśmy się ok. 300 m w stronę Dawnej Huty żeby sprawdzić miejsce przepływu odnogi kanału łączącego go z Kłodnicą. Nie było to trudne. Ujście znajdowało się przy drodze zakończonej mostem Stolzebrucke. Podczas dokładniejszej wizji terenu Adams jak zwykle gdzieś się zawieruszył i wystraszywszy dużego owczarka niemieckiego powrócił do nas cały i zdrowy :) To niestety nie było ostatnie spotkanie Adamsa z czworonogami tego dnia.

Kanał zasilający koło GZUT

W miejscu tym a właściwie gąszczu, można było ujrzeć fragmenty jakichś fundamentów i ścian zbudowanych z czerwonej cegły. Być może były to ściany jakiegoś budynku.

Stara ściana

Z okolic malowniczego wodospadu udaliśmy się na skwer w okolicy ulicy Konarskiego. Do dzisiaj zachowała się promenada wzdłuż nieistniejącego już kanału. W miejscu gdzie był kanał teraz szpeci widok dwóch grubych rur ciepłociągu.

Promenada

Następnie przeszliśmy górą wszerz przez most przy ul. Częstochowskiej zwracając uwagę na rozsypujące się stare schody prowadzące z mostu w dół ku promenadzie.

Most Częstochowska

Schodząc ponownie na dół doszliśmy do mostu przy Dworcowej. Zauważyliśmy tam mnóstwo ekskrementów oraz pism o treści jawnie pornograficznej z licznymi zdjęciami.
Most Dworcowa

Natomiast uwagę Bartosza zwróciły wystające ze ściany mostu metalowe wysięgniki (podobne do kinkietów). Może w tym miejscu była sieć trakcyjna dla kolejki wąskotorowej? Albo związane były z łącznością telefoniczną, w którą zaopatrzony był kanał już w latach 20tych. Na razie nie wiadomo.

Wieszaki kabli - most Częstochowska

Dalej wędrując doszliśmy do mostu przy Zwycięstwa. Tam przekonaliśmy się po długich debatach, że dla wąskotorówki przeznaczone były dwa "przesmyki" a dla kanału jeden. Zresztą widać to na znanych widokówkach. Obecnie pod mostem znajduje się metalowa konstrukcja, pewnie kiedyś był tam garaż.

Most Zwycięstwa

(Chyba jednak kolejka jeździła tylko prawym prześwitem. Widoczny z lewej szerszy "przesmyk" był przeznaczony dla barek na kanale. Bardziej z lewej znajduje się drugi prześwit, ale jest kompletnie zasypany - zibias)

Dalej idąc wzdłuż ul. Dubois i szukając daremnie pozostałości po pięknej kładce dla pieszych w kształcie łuku, trafiliśmy do zachowanego mostu przy ul. Sienkiewicza. Ciekawostką było to, że dało się wykryć przebiegający wzdłuż drogi (górą na moście) fragment toru kolejki wąskotorowej. Nasunął się wniosek, że niegdyś kolej dojeżdżała od śluzy 17 a tym samym przejazd musiał być na ul. Jana Śliwki.

Most - Fabryka Drutu

Szyna koło mostu

Poszliśmy w końcu w stronę osadników, dzięki nim poznaliśmy, jaka mniej więcej mogła być szerokość kanału.

Kanał przy Fabryce Drutu

W tym momencie spostrzegliśmy po raz kolejny brak Adamsa. Nawołując z kolegą Oczkiem drogiego kompana poczęliśmy się kierować w stronę Jana Śliwki. Jednak dalsze przebycie drogi do ul. Śliwki nie było możliwe z racji wysokiego płotu, którego przeskoczyć oznaczało tyle samo, co przejść przez ucho igielne. Wobec powyższego zawołaliśmy Adamsa, który o ile się nie mylę poznał kolejnego psa obronnego, wróciliśmy i ulicą Dubois wyszliśmy na ul. Śliwki koło wiaduktu kolejowego. Pod salonem samochodowym na skrzyżowaniu Portowej, Śliwki i Wybrzeża A.K. czekała na nas "zroweryzowana" część wycieczki, którym przeskakiwanie płotu z rowerami nie było na rękę, i wcześniej od nas pojechali drogą "okrężną".

Widok z Portowej w kierunku Śliwki

Dalej wzdłuż ul. Portowej idąc jakieś 250 m udało nam się skręcić z niej w prawo i wejść przez bramę pomiędzy zakład IzoErg a inne firmy i odnaleźć bocznicę kolejową, którą wybudowano wykorzystując zasypane koryto Kanału Kłodnickiego. Tym samym wyznaczyła nam ona kierunek, w jakim należy podążać. W tym też miejscu znajdowała się śluza 17 i Adamsa pogonił trzeci tego dnia piesek pilnujący zakładu - tyle, że nieco mniejszy niż poprzednie Owczarki:)

Rampa koło ciepłowni (tu była kiedyś śluza 17)

Idąc torem i opędzając się od insektów przeszliśmy pod mostem DK 88 i weszliśmy w gąszcz roślinności. Tutaj prowadząca od ul. św. Urbana droga do młyna Heintzego przekraczała górą Kanał i prowadziła z lewej jego strony. Zarówno po drodze jak i po mostku nie pozostał żaden ślad. No i w tym układzie nie pozostało NAM nic innego jak kontynuować drogę w stronę zabudowań młyna gdzie planowany był koniec wycieczki.

Wiadukt DK88

Tuż przed młynem w gąszczu drzew natrafiliśmy na krzyż świętego Andrzeja informujący niegdyś o istniejącym tam przejeździe kolejowym. Był to przejazd, gdzie droga do młyna Heintzego przecinała inną bocznicę kolejową- równoległą do tej, po której szliśmy. Widok był zaprawdę komiczny. Nie na codzień widzi się wśród gęstych drzew coś takiego;)

Krzyż Św.Andrzeja koło młyna Heintzego

Przedzierając się przez gęste chaszcze i nieużywane tory kolejowe dotarliśmy do budynku młyna. Właściwie był to budynek mieszkalny, sąsiadujący z właściwym młynem.

Młyn Heintzego

Na teren otaczającym budynki młyna naszą uwagę zwróciły liczne studzienki w ziemi otoczone poręczami, lecz nie wpadliśmy na to, co to mogło by być i do czego służyć. W dole płynęła woda.

Młyn Heinzego

I tym miłym akcentem "zroweryzowana" część wycieczki czyli Kasia, Zibias i Bartosz pojechali sobie do domu a ja, OczeQ i Adams z uśmiechem na twarzy podążyliśmy w stronę sklepu monopolowego;)

budda